Po ulicach Dąbrowy Górniczej, którą zamieszkuje 115 tysięcy osób, porusza się ok. 105 tysięcy samochodów. Miasto przebudowuje właśnie układ drogowy, tak, aby mieszkańcy mieli alternatywę i chętniej korzystali również z transportu zbiorowego, przejścia na piechotę czy przejazdu rowerem. O tym, jak urządzić miasta, w których auto nie jest środkiem transportu pierwszego wyboru rozmawiali eksperci podczas debaty „W stronę lepszej komunikacji”.
Wydarzenie zrealizowano w ramach projektu Miasta Idei 22 września 2022 roku, czyli w Dniu bez Samochodu, który jest częścią Europejskiego Tygodnia Mobilności. W Fabryce Pełnej Życia rozmawiali:
- dr Agnieszka Labus z Politechniki Śląskiej
- dr Andrzej Soczówka z Instytutu Kolejnictwa
- Piotr Rachwalski, PKS Słupsk/autor bloga Komunikacja Zastępcza
- Marcin Bazylak, prezydent Dąbrowy Górniczej
- red. Przemysław Jedlecki
W Dąbrowie Górniczej trwa przebudowa układu komunikacyjnego, która zmieni sposób poruszania się po mieście
Na początku spotkania prezydent Marcin Bazylak wyjaśnił, skąd wziął się pomysł, aby zmieniać układ drogowy w Dąbrowie Górniczej. – Do tej pory przez centrum miasta biegła „sześciopasmowa autostrada” w stronę huty. Na tej same trasie ścigały się często puste autobusy i tramwaje, jadące po tym samym śladzie, które wypełniały się, gdy na hucie kończyła się zmiana. Do tego miasto się zmienia, pojawiły się nowe osiedla, nowe zakłady pracy i chcemy zadbać o dostępność sprawnej komunikacji, także dla mieszkańców z tych rejonów – mówił prezydent Dąbrowy Górniczej.
Podkreślał, że toczące się w mieście inwestycje, to nie „zwykłe” remonty dróg, które można rozplanować, podzielić na etapy i wdrażać według kalendarza. – To co obecnie realizujemy to zmiana sposobu podróżowania po mieście. Dążymy do tego, aby zmienić uwarunkowania przemieszczania się. Kilka lat temu, kiedy zaczęliśmy rozmawiać o nowym centrum Dąbrowy Górniczej, kiedy pojawił się projekt Fabryka Pełna Życia, służący m.in. integracji mieszkańców, mówiliśmy też o tym, w jaki sposób do Fabryki dotrzeć. W tym czasie pojawiały się też szanse na środki unijne i zaczęliśmy rozmawiać z PKP, PKP PLK oraz Tramwajami Śląskimi – wspomina Marcin Bazylak.
W rozmowach okazało się, że jest nie tylko szansa na inwestycje, ale na poszerzenie ich zakresu. Pojawiły się możliwości wyremontowania dworca, powstała koncepcja centrum przesiadkowego z parkingami dla aut i rowerów, czy pomysł budowy przejazdów pod torami w miejscu uciążliwych rogatek. Okazało się też, że można będzie nie tylko wyremontować torowisko tramwajowe, ale zmienić przestrzeń wokół niego, czyli zaprojektować drogi rowerowe, chodniki, zintegrowane przystanki autobusowo-tramwajowe, czy wygodne i bezpieczne przejścia dla pieszych w poziomie jezdni.
– Zdaję sobie sprawę, że mieszkańcy odczuwają obecnie wszystkie inwestycje, które w tym momencie zbiegły się ze sobą. Z sześciu dostępnych pasów ruchu dla samochodów nagle mamy dwa. Sam poruszam się po Dąbrowie Górniczej w różny sposób i o różnych porach: często rowerem i samochodem. Wiem też, że miasto jest przejezdne, choć obserwujemy, jak wiele się zmieniło – zaznaczał Marcin Bazylak.
Jak urządzić i polubić komunikację publiczną?
Uczestnicy debaty zastanawiali się również, jak zmienić postrzeganie komunikacji publicznej w oczach mieszkańców i zachęcić do korzystania z niej nie tylko przez młodzież i seniorów, którzy dziś stanowią większość pasażerów.
– Transport publiczny jest taką samą usługą jak edukacja czy ochrona zdrowia. Nie jest usługą socjalną dla tych, którzy nie mają samochodu lub mieć go nie mogą. Konieczna jest tu zmiana myślenia. Co ciekawe, zawsze zastanawiamy się, jakie przychody generuje transport publiczny, jakie są wpływy z biletów. Tymczasem nikt nie liczy, jakie przychody do budżetu wiążą się z transportem samochodowym. A nie są to wielkie przychody, nie licząc opłat za ewentualne reklamy, czy zajęcie pasa drogowego. Przychodów nie ma, za to są olbrzymie wydatki, a my przyjęliśmy to jako normę, a to normą wcale nie jest. Tak jak bezpłatne parkingi w centrum miasta – uważa Piotr Rachwalski.
Autor bloga Komunikacja Zastępcza podkreśla również, że za zmianą toku myślenia powinno iść jeszcze zrozumienie, że oferta dla pasażerów musi być prosta. – Dla pasażerów oferta i taryfa muszą być zrozumiałe. Zanim ludzie zrozumieją, jaki bilet, gdzie go kupić, wybiorą auto, bo jest szybciej i łatwiej. Jesteśmy z natury leniwi – mówi ekspert.
Z tym, jak ważna jest siatka połączeń, rozkład jazdy i proste zasady poruszania się komunikacją publiczną zgadza się dr Andrzej Soczówka, który nieraz krytykuje rozwiązania realizowane przez Zarząd Transportu Metropolitalnego. – Są badania naukowe, z których wynika, że istnienie tzw. elektorat trwale negatywny, którego nie przekonają żadne argumenty, aby wsiadł do autobusu czy tramwaju. Tymczasem przestrzeń publiczna nie jest z gumy i są granice rozbudowy dróg. Skoro niektórzy lubią stać w korkach, proszę bardzo. U mnie na osiedlu korek zaczyna się czasem już często pod moją klatką i kiedy to obserwuję, wiem, że będzie mi trudno się wydostać. Uważam, że sprawny transport powinien być oparty o tzw. sprawną szynę, czyli kolei i tramwaj – zaznacza dr Soczówka.
Z kolei dla dr Agnieszki Labus zmiana w podejściu do podróżowania po mieście to proces, przez który wszyscy musimy przejść. – Chcemy szybkich efektów, ale one nie nadejdą. Trzeba przepracować pewne mentalne procesy, pamiętać, że decyzje które dziś podejmujemy będą służyły nam na starość lub naszym dzieciom. Mówmy też o edukacji i o tym, że sami też mamy wpływ na to, jak wygląda i funkcjonuje miasto, a wszystkich spraw za nas rząd i samorząd nie załatwią. Zwracajmy uwagę, rozmawiajmy, wskazujmy dlaczego pewne rozwiązania są dla nas ważne. Miasta też muszą się nauczyć, że zanim wydadzą pieniądze, powinny spytać, w jaki sposób to zrobić – mówi naukowczyni, specjalizująca się planowaniu przestrzennym w kontekście zmian demograficznych.
Jak przekonywał Marcin Bazylak, gdyby na świecie nagle zabrakło paliwa, ludzi musieliby wyjść z samochodu i przekonać się, że tak naprawdę, świat widziany z perspektywy kapsuły, w której zamknięty jest kierowca, w rzeczywistości wygląda zupełnie inaczej. – Samochody, które kiedyś były symbolem statutu, sukcesu życiowego, stały się dla nas pułapką. Warto czasem przekonać się, że jadąc komunikacją publiczną mamy czas na wszystko, czego brakuje nam, gdy prowadzimy auto: możemy odespać ciężki dzień, przejrzeć materiały, przeczytać książkę. Nie musimy się koncentrować na tym, gdzie jedziemy i czy jedziemy bezpiecznie. Tak naprawdę nie mamy czasu na jazdę samochodem. To dobry moment, by zdać sobie z tego sprawę – przekonuje prezydent Dąbrowy Górniczej.
– Wiem też z doświadczenia, że zwiększenie liczny miejsc parkingowych na osiedlach nie rozwiąże problemu. Zaraz pojawią się auta z sąsiednich podwórek, a potem okaże się, że sąsiad z bloku ma cztery auta, bo nimi handluje. Kiedyś było mało miejsc parkingowych, ale mnóstwo zieleni i miejsca zabaw dla dzieci, dziś każdą wolną powierzchnię w mieście, której nie zajmuje człowiek, zajmuje jego auto. W dodatku przez większość czasu stoi puste – podkreśla prezydent Dąbrowy Górniczej.
Debatę z ekspertami poprzedziły warsztaty z młodzieżą z Dąbrowy Górniczej, w ramach których zastanawiano się, jak ulepszyć miasto, by podróżowało się nim na co dzień lepiej i wygodniej wszystkim mieszkańcom miasta.